czwartek, 8 grudnia 2016

Czy Jarosław Kaczyński jest Batmanem w polskim Gotham City?

Szczerze powiedziawszy teraz to już bawi mnie rozczarowanie jeszcze do niedawna wiernych wyznawców Prezesa Kaczyńskiego. Aby dobrze analizować politykę, trzeba wiedzieć, że polityka to wielkie pieniądze, wpływy i konotacje...nie ma szlachetnych, prawych, sprawiedliwych polityków...po prostu nie ma. Każdy polityk, który będzie się kierował swoim sumieniem, a nie "jedynie słusznym" sumieniem prezesa partii jest skazany na polityczne dryfowanie...


Nasz kolega bloger z Gdyni, Janusz Kamiński zajechał tematyką Batmana...no pysznie mi się zrobiło, bo uwielbiam tematyki kinowe, które mógłbym zastosować w swoich postach...

Zacytuję kolegę:

"Jak wszyscy miłośnicy komiksów, a obecnie również kinomani wiedzą, że Gotham City to siedziba Batmana i jednocześnie miasto bezprawia.
Zapewne znacznie mniej już wie, że w XIX wieku nazywano tak również Nowy Jork.
A już doprawdy nieliczni wiedzą, że Gotham to angielska wieś, której mieszkańcy udawali obłąkanych, by uniknąć nałożonych podatków.
 Czy mieszkańcy kaszubskiego Gotham City – Gdańska, również udają obłąkanych, by utrzymać przy władzy skorumpowaną pajęczynę i prezydenta Pawła Adamowicza?
I czy wreszcie pojawi się Batman, by miasto bezprawia oczyścić i uzdrowić?"

Źródło: http://niepoprawni.pl/blog/jazgdyni/kaszubskie-gotham-city

Abstrahując, to ja się nie dziwię...w Polsce chyba trzeba udawać obłąkanych, aby władza nie mogła wydrzeć ostatniego grosza z sakiewek mieszkańców...

Ale wracając do tematu...filmowy Batman, człowiek uczciwy na wskroś, którego to tylko odróżnia od innych superbohaterów, że nie posługuje się żadnymi nadprzyrodzonymi mocami...wykorzystuje inteligencję, znakomitą kondycję fizyczną i znajomość psychologii...

Pytanie zasadnicze, gdzie jest polski Batman i czy Jarosław Kaczyński to czasem nie on. No i kolega wyżej cytowany czeka też z wytęsknieniem na Batmana...tylko trochę wąsko patrzy, bo Batman jest potrzebny nie tylko w gdańskim Gotham City. 

Wielu ludzi wygląda codziennie przez swoje okienka wyczekując Batmana, który zrobi radykalny porządek w polskim Gotham City. Wielu było politycznych Batmanów, a w gębach miało pełno frazesów o swoich najszlachetniejszych intencjach co do polskiego Gotham City...niestety zawsze wychodziło jak zwykle...

Od roku oczy wszystkich łaknących prawa i sprawiedliwości skierowane są w kierunku Żoliborza, skąd ma nadlecieć polski Batman...niestety, zamiast spektakularnych akcji, rozprawiania się z upiorami polskiego Gotham City, Batman z Żoliborza pojawia się tylko raz w miesiącu i tylko dziesiątego dnia...no i czasem od wielkiego dzwonu, ale niestety bez swojego czaderskiego czarnego stroju człowieka nietoperza...

Cierpliwość społeczna w polskim Gotham City jest napięta jak barania torba jakby to określił góral spod Gubałówki...niestety polski Batman nie nadciąga. Wydaje się, że Joker, naturalny wróg Batmana ma się coraz lepiej...mało tego, polski Batman nie chce ruszać Jokera, który za sprzedanie polskiego Gotham City objął posadę w najczarniejszych czeluściach europejskiego Gotham City, które trzyma w ryzach polskie Gotham City...ale to nie jedyny Joker w tej przestrzeni...

Zawiłe? Może nie aż tak...aby zrozumieć dlaczego Batman z Żoliborza nie atakuje Jokera i całej tej jego mrocznej kamaryli trzeba by wsiąść do wehikułu czasu, może być to Batmobil i przenieść się do jeszcze bardziej mrocznych czasów, kiedy to Batmany i Jokery, jako wielka rodzina zasiadła przy okrągłym stole w celu ratowania Gotham City z rąk czerwonoskórych barbarzyńców...

Dziś już wiemy, że większość Batmanów, które wtedy zasiadały przy okrągłym stole okazało się perfidnymi, czerwonoskórymi Jokerami, ale przecież w sumie chodziło o to, żeby zrobić wiele zmian, aby wszystko zostało po staremu...dziś wydawać by się mogło, że  wszystkim Batmanom z jednej rzyci nogi wtedy wyrastały...

Potem powstało Porozumienie Batmanów i słynna spółka Telegraf, na konto której art-Batmani przekazali dosyć pokaźną sumkę cruzeiro (a to tak od Pineiry he he)...dobrodzieje z art-B okazali się perfidnymi Jokerami, którzy w ramach programu Oscylator wypompowali do cna polskie Gotham City...

Oczywiście czerwonoskóre Jokery pięknie to rozegrały, a Batmany nie pogardziły...wiele ciekawostek wyciekło wtedy ze słynnej szafy Jokera Lesiaka...link, ale może wróćmy do czasów współczesnych...

Dziś Batman Jarosław prowadzi ustatkowane życie...nikt w polskim Gotham City oczywiście nie wie, kim jest Batman, ale złośliwi mieszkańcy wiedzą i oficjalnie mówią, że Jarosław już nie mieści się do swojego stroju Batmana i czeka, aż uszyty mu zostanie nowy...

Póki co, w europejskim Gotham City trafia na 4 miejsce w rankingu "Batmano28" link, za argumenty i wypowiedzi  dotyczące unijnego Gotham City i rozwiązywania jej problemów...co na tą okoliczność Rudy Joker pewnie szyderczo chichota z zadowolenia wraz z Jokerką Andżelą...

Póki co Batman z Żoliborza zajęty bardzo jest pieczołowitym ukrywaniem już nie tajnego aneksu Jokerskich Służb Informacyjnych...pewnie część jest schowana pod boazerią w przedpokoju , a część w nodze od stołu w jadalni jak to było u Jokera Kiszczaka...a przecież na aneks i na Batmana czekają z niecierpliwością wszyscy mieszkańcy polskiego Gotham City...

Filmowy Batman, człowiek uczciwy na wskroś, którego to tylko odróżnia od innych superbohaterów, że nie posługuje się żadnymi nadprzyrodzonymi mocami...wykorzystuje inteligencję, znakomitą kondycję fizyczną i znajomość psychologii...

No kuźwa, nic się nie zgadza...wygląda na to, że wszyscy jesteśmy Jokerami...
















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

komentarze