niedziela, 25 grudnia 2016

Sejmowa "Opowieść wigilijna"...

Ebenezer Nitras wymyślił sobie, że te święta spędzi w w okrągłym budynku na ul Wiejskiej. Ponoć według starych podań dlatego okrągły, ponieważ pewna wróżka przepowiedziała, że każdy, który wychodzi z tego budynku zaliczy niechybnie za winklem w łeb...
Cichutki wieczór, bez karpia, bez barszczu, bez niczego...tylko solony śledź po japońsku z jajeczkiem z biedronki, pochlipując cichutko Ebenezer Nitras zasypia...


Dźwięk dzwonków...jedzie krasnal z Laponii. To nie dzwonki, niestety... to duch dziadka z wermachtu pewnego rudzielca...Opięty ciasno łańcuchami, na końcu jakieś poniemieckie kufry...wydziera się z pruskim akcentem "Achtung...achtung, achtung"... draj...draj...draj gaister, gaister..!!!
Budzi się Enenezer zlany potem...takie koshmary...pomyślał jaki ten kuźwa śledź niedobry musiał być, albo to jaki sopocki pomuchel pierdzielony..brrr...otrzepał się ze wstrętem...

Obraca się na drugi bok...leciutko pochrapkując znów rzuca się w objęcia morfeusza...

Znów zgiełk...jakaś postać się wyłania z półmroku...to duch minionych czasów, porywa Ebenezera i szybują leciutko nad Zieloną Wyspą...widać autostrady, orliki, lodziarnie Beaty na każdym rogu ulicy, restauracje sów i przyjaciół...przyjęcia, suto zastawione stoły ośmiorniczkami i kawiorem, śmiech i radosny gwar ...nagle sen znów się urywa wizją końca tych wspaniałości...

Zrywa się Ebenezer...przyśpieszony oddech, łomotanie serca...ale najgorsze wszystko jeszcze przed nim...postanowił, że bedzie czuwał. Powieki przyklejone taśmą pakunkową zrywają jednak brwi...sen znów dał o sobie znać...

Zza mównicy wyłania się druga postać, to duch czasów teraźniejszych, pucołowaty mężczyzna targa na plecach potężny róg obfitości...zabiera Ebenezera. Muzyka, gwar dobiega z oddali...duch odwraca róg obfitości, wysypuje się ...kamieni kupa. Duch rozpina poły płaszcza spod których wychodzą pomagdalenkowe, paralityczne sieroty orzygane...na jednej pisze KOD, a na drugiej Nowoczesna...spod płaszcza wypełza jeszcze jedna postać, trudno zidentyfikować, haczykowaty nos w półmroku zmienia się w...kaczy dziób. Zrywa się z krzykiem Ebenezer Nitras...

Patrzy na zegar...nie ma jeszcze północy. Postanawia nie spać permanentnie, byleby przeczekać północ, bo wtedy trzeba by niechybnie przemówić ludzkim głosem. Niestety minuta przed północą słychać trzask łamanych zapałek podpierających ciężkie powieki. Z sufitu opuszcza się czarna postać w kapeluszu, skórzanym płaszczu i czarnych oficerkach...to duch czasów przyszłych. Twarzy nie ma, nic nie mówi, tylko palcem wskazującym pociera o kciuk wskazując drugą ręką niemiecki kuferek z napisem "dla jasnej Anieli". Zrozumiał szybko Ebenezer, że trzeba będzie oddać wszystkie dukaty wujkowi Dżordżowi z haczykowatym nosem. Duch czasów przyszłych uniósł znów rękę i kilkukrotnym ruchem poziomym na wysokości szyi, dał do zrozumienia, co czeka, krnąbrnych i nieskutecznych. Następnie duch pokazał wykopany grób z tablicą kamienną z napisem "PO ptokach", do którego wpadają towarzysze niedoli. Następna odsłona...pisowski kankan tańczony na grobie...słychać piekielny rechot, który z czasem przechodzi w złośliwy chichot, duch czasów zdejmuje kapelusz, widać wyraźnie pucołowatą twarz prezesa z Żoliborza, który przez śmiech woła:

-Kuźwa, aleś się dał nabrać...Ebenezerze Nitras!!!-...

Wszystkim Rodakom życzę zdrowych, pogodnych Świąt, a przede wszystkim Błogosławieństwa od Bożej Dzieciny...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

komentarze