niedziela, 22 stycznia 2017

Boję się Greków, nawet gdy niosą dary...

Z bloga bjesa..."Stany Zjednoczone nie mogą pozwolić wydarzeniom biec ich własną drogą. Stany Zjednoczone potrzebują strategii - ekonomicznej i spójnej militarnie, politycznie i finansowo". George Friedman. Redaktor Pieńkowska zapewne już wie "co będzie, kiedy obudzi się z Prezydentem Donaldem Trumpem".
Przemówienie Trumpa było dobre, bo krótkie. Populistyczne i pełne frazesów, ale krzepiące. Szczególnie krzepiące, bo wystarczyło by Niemcy zaczęli z zaniepokojeniem chrząkać i pokasływać. Czują zmiany niemiaszki...


Ale ja o tym, na zmianę czego się nie zanosi - o Pancernym Brygadowym Zespole Bojowym w Polsce (zwanym dowcipnie "gwarantem naszej niezależności") i syrenich śpiewach o nowym Międzymorzu.

Pewne procesy amerykańskiej polityki niezależne są od aktualnie urzędującego w gabinecie owalnym. Pięćdziesięciu kluczowych, a jeszcze nie ujawnionych urzędników gabinetu Obamy przechodzi do gabinetu Trumpa, podobno "czasowo". Trump już deklarował iż odwróci trend redukcji Navy i Air Force "ponieważ wie, że nasza militarna dominacja musi być nie do zakwestionowania"." Złodziej złodzieja nie oszuka - Soros mówi o Trumpie: "hochsztapler, polityczny oszust i przyszły dyktator", a przeszłość Trumpa nie podważa tego spojrzenia. Wniosek płynie iż jankesi czołgów sami znad niemieckiej granicy wycofać nie zamierzają.

Międzymorze nie jest wynalazkiem Piłsudskiego. Międzymorze to plagiat "Mitteleuropy" z której wykluczono Niemców.

"Mitteleuropa" to propozycja przypisywana Friedrichowi Naumannowi, lecz jako pierwszy użył tego pojęcia Felix zu Schwarzenberg, minister i premier austrowęgierski. Pomysł z Wiednia został twórczo rozwinięty przez Maxa Bodenheimera i innych działaczy o syjonistycznej prowiniencji. Rozgłoszona w 1914 roku koncepcja Federacji Wschodnioeurpejskiej (Osteuropaischer Staatenbund) początkowo widziana była w Niemczech przychylnie, powstał nawet niemiecki "Komitet Wyzwolenia Żydów Rosyjskich". Ich federacja , a po ludzku mówiąc "Judeopolonia" - miała składać się z 8 milionów Polaków, 4 milionów Ukraińców, 4 milionów Białorusinów, 3,5 milionów Litwinów, Estończyków i Łotyszy, a jej elity stanowić miało 6 milionów żydów i 2 miliony Niemców.

Fortunnie Bogdan Hutten - Czapski był referentem niemieckiego Sztabu Generalnego i zdołał przeciwdziałać tej inicjatywie, która całkiem przepadła 5 listopada 1916 w Pszczynie. Przepadła dzięki konfliktowi między judaizmem podzielonym na syjonizm, judaizm zachodnioeuropejski i judaizm wschodni, a narastającym pangermanizmem. Niewykluczone że miała swój udział w tym także sformułowana w 1915 koncepcja Naumanna (Mitteleuropa), nie respektująca syjonistycznych oczekiwań, a widząca jeden wielki "Deutches Kaiserreich" aż do Petersburga. W każdym razie wpływu na decyzje konferencji pokojowej w Paryżu nie miały pomysły ani Bodenheimera, ani Naumanna.

W innej postaci "Mitteleuropa" powróciła jako idea Piłsudskiego, już bez Niemiec. A nawet przeciw Niemcom, choć głównie przeciw będącej większym zagrożeniem Rosji bolszewików. Polska od morza do morza, przywrócenie jagiellońskiej chwały i potęgi pozwalającej się przeciwstawić zarówno Rosji, jak i Niemcom. Jednak Ukraińcy się obrazili za zdradę Piłsudskiego, Litwini za Żeligowskiego, Czesi za graniczne przepychanki, a Białorusini nie chcieli być prowincją. Do tego podnoszono obawy przed ekspansją katolicyzmu. Najistotniejszy jednak problem określił Dmowski. Wadą "Intermarium" jest jego antyrosyjskość, ale przekreśla go przerost obcych składników etnicznych niemożliwy do zasymilowania. Co prowadzi do nieuniknionej powtórki z Polski Jagiellonów - czyli prędzej czy później rozpadu.

Nieco inaczej widzieli ideę Piłsudskiego Sikorski (konfederacja aż po Grecję, ale bez Ukrainy) i Beck (Trzecia Europa). Także Czesi (Masaryk) i Słowacy (Hodża) rozważali pomysł federacji. Wojna i okupacja spowodowała że emigracyjne rządy szukały rozwiązań powojennego porządku. Rozważano już "Zasady Aktu Konstytucyjnego Związku Polski i Czechosłowacji", co przestało być istotne kiedy Hitler ustawił Rosję w szeregu aliantów. Były inne podobne inicjatywy, ale straciły rację bytu z wprowadzeniem porządku jałtańskiego. Tylko jaki on tam "jałtański", skoro opisano go na mapie Gomberga "COMPLETED OCTOBER 1941"? Czyli jeszcze przed Pearl Harbour.

Po raz kolejny Międzymorze reanimował Brzezinski, choć jemu raczej o prometeizm Piłsudskiego chodziło (Ukraina i Polska jako Prometeusz niosący wolność uciśnionym narodom euroazji, jęczącym pod butem Rosji). Konfederacja Polski Niepodległej Moczulskiego odwoływała się do koncepcji Międzymorza, jednak kiedy Moczulski przepadł na kwitach, przepadł i KPN i ich Międzymorze.

Ostatnio pomysł rozwija i wdraża George Friedman w ramach Stratfor, będącego jak wiadomo przybudówką CIA. Ze znacznym rezonansem w Polsce, jako że nad Wisłą tubylcom ideę Międzymorza popularyzuje Marek Jan Chodakiewicz, profesor od stosunków polsko-żydowskich i tematyki Holocaustu. O tyle osobliwy jest ten rezonans, że naiwnością trąci oczekiwanie iż jankesi przyjdą i zrobią nam dobrze. Życie i doświadczenie innych dowodzi iż będzie wręcz akurat przeciwpołożnie. Jankesi i dobroczynność - to brzmi niemal jak "filantrop Soros".

Jak to sformułował Zbig Brzezinski: "W krótkim okresie, jest w interesie Ameryki skonsolidować i utrwalić panowanie geopolitycznego pluralizmu na mapie Eurazji. To da przewagę manewru i manipulacji w celu zapobieżenia powstawania wrogiej koalicji która mogłaby rzucić wyzwanie dla prymatu Ameryki, nie wspominając o oddaleniu możliwości że jakiekolwiek państwo to zrobi. Przy średnim okresie, powyższe powinno stopniowo skutkować większym naciskiem na pojawienie się coraz ważniejszych, ale strategicznie kompatybilnych partnerów, którzy skłonieni przez amerykańskie przywództwo, mogą pomóc kształtować zbiorowy system bezpieczeństwa między euroazjatyckiego. Ewentualnie w znacznie dłuższej perspektywie , powyższe może wpływać na globalny rdzeń rzeczywiście wspólnej odpowiedzialności politycznej."

Zbyt zawiłe? Skrócę: "jest w interesie Ameryki".

Wystarczy popatrzeć na mapę i zadać sobie pytanie: komu służy narzucany jako Międzymorze sojusz?

W ogóle to sojusz, czy kordon sanitarny między Rosją i Chinami, a Europą? Geopolityczny szlaban między Heartlandem, a europejską częścią Rimlandu - których połączenie uczyniłoby "american way of life" przeszłością. A do tego właśnie  "nowy jedwabny szlak" doprowadziłby raz dwa .

Co Polska zyskuje na robieniu z niej państwa frontowego i to z wystawieniem jej na dwa fronty?

Czy w ogóle taka sytuacja rokuje jakikolwiek sukces, czy grozi nieuniknioną porażką?

Czy jeśli ktoś nas pogrąża - to koniecznie trzeba mu w tym pomagać?

Skoro jankesi przybyli "gwarantować naszą niezależność", dlaczego stoją na niemieckiej granicy?

I od kiedy obce wojsko, pod obcym dowództwem - jest gwarantem niezależności, jak to nazwał Minister Obrony Narodowej? No bo jeśli tak, to sowieckie jednostki w tych samych koszarach, jeszcze nie tak dawno temu - także były gwarantem naszej niezależności.

Jeśli komu i tego mało, przypominam iż opcją Miedzymorza jest Judeopolonia. W świetle deklaracji Trumpa nie tyle: "tu na razie jest klepisko, ale będzie San Francisko", co raczej Judeopolonia.

Na darmo byłybyż te wspólne posiedzenia parlamentarne, regularne pielgrzymki do Izraela, Orły Białe dla zasłużonych jej budowniczych, polskie F16 w Izraelu i izraelskie F16 w Polsce, przerabianie historii Polski na historię żydów w Polsce, sprowadzanie kultury polskiej do kultury żydów w Polsce, narastający ekumenizm kleru - że tylko te akordy preludium wspomnę?

Źródło: http://bjes.neon24.pl/post/136514,boje-sie-grekow-nawet-gdy-niosa-dary

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

komentarze