środa, 10 maja 2017

Przyszłość Islamu w Europie Zachodniej...

Z bloga Jarka Ruszkiewicza (SL)...Islamofobia, czyli strach przed Islamem jako takim, bez wzięcia pod uwagę jak zróżnicowana i podzielona jest ta religia i jej wyznawcy jest uczuciem irracjonalnym i na dłuższą metę szkodliwym. Media mainstreamowe podgrzewają tę atmosferę wrzucając wszystkich wyznawców Proroka do jednego worka sugerując jakoby każdy uchodźca z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej był potencjalnym terrorystą marzącym jedynie o podkładaniu bomb w europejskich miastach. 



To oczywista bzdura i jeśli weźmiemy pod uwagę, że ta emigracja jest sterowana (przez kogo?) i akceptowana (Niemcy) to jednoczesna akcja medialna mająca na celu demonizowanie Islamu jako taki, daje dużo do myślenia. Wg. zasady "naród głupi to kupi" z jednej strony straszy się Islamem a z drugiej robi wszystko, żeby tych uchodźców było coraz więcej. 

Żadnemu politykowi nie przychodzi jakoś do głowy, że starczy przerwać wojny na Bliskim Wschodzie i problem uchodźców przestanie istnieć. Mam na myśli oczywiście masowe migracje, bo pojedyncze, na mniejszą skalę i z powodów ekonomicznych miały zawsze miejsce i będą miały miejsce w przyszłości. Tego nie da się uniknąć i jest to rzecz oczywista. Komuś jednak wyraźnie zależy na podgrzewaniu atmosfery i celem jest tu doprowadzenie do sztucznego "zderzenia cywilizacji" co od dawna wróżą różni, namaszczeni przez mainstream, "myśliciele". 



Czy taki konflikt między cywilizacjami jest nieuchronny i wynika li tylko z różnic religijnych czy jest elementem szeroko zakrojonego planu osłabienia i w końcu destrukcji europejskich społeczeństw? To trudne pytanie ale to co obserwujemy obecnie skłania mnie jednak do uznania "spiskowej teorii", że jakiś szatan w tym kotle miesza. 

Poniżej zamieszczam tłumaczenie świetnego tekstu amerykańskiego blogera i analityka The Saker, który w dość przystępny sposób sięga, moim zdaniem, do jądra problemu i wskazuje na jedyne możliwe sposoby jego rozwiązania.



Za przyczyną przyszłych wyborów prezydenckich we Francji temat Islamu w Europie znalazł się znowu w centrum zainteresowania dyskursu politycznego. Nie jest to rzecz nowa, obserwowaliśmy to także Wielkiej Brytanii, w Holandii, w Austrii a także w Szwajcarii, gdzie społeczności muzułmańskiej zabroniono - w wyniku krajowego referendum - budowania minaretów (mimo, że w Szwajcarii istnieją jedynie cztery).

Napięcia miedzy Muzułmanami a nie-Muzułmanami wyraźnie się nasilają nie tylko z powodu uczuć mniej więcej rasistowskich w społeczeństwie lecz także z powodu zachowań często strasznych, które są udziałem niektórych uchodźców pochodzących z państw muzułmańskich (napady, gwałty) oraz niektórych społeczności muzułmańskich już osiadłych w Europie (obrona terroryzmu, próby wprowadzenia szariatu).



Zanim sytuacja poprawi się (zakładając, że się poprawi) prawdopodobnie pogorszy się, nawet bardzo. Jakie więc mamy opcje? Przede wszystkim należy zgodzić się z mądrymi słowami Otto von Bismarcka, według których "polityka to sztuka rzeczy możliwych". Ci Europejczycy, którzy myślą, że można po prostu wyrzucić wszystkich Muzułmanów z Europy lub wyeliminować w jakiś sposób Islam z Europy pozostaną rozczarowani.

W ten sam sposób nie mniej rozczarowani będą ci Muzułmanie, którzy chcą stworzyć jakiś rodzaj kalifatu w Europie. Wszystkim tym, którzy oferują "rozwiązania" proste radziłbym studiować dialektykę Heglowską, żeby zrozumieć, że wyjściem z tego kryzysu nie będzie powrót do status quo ante lub stworzenie absolutnie nowej rzeczywistości.

Po drugie, uważam, że ani imigranci muzułmańscy ani sam Islam nie opuszczą nigdy Europy, czy to się komuś podoba czy nie, są tutaj, żeby zostać. Dlaczego? Po prostu dlatego, że podczas gdy niektóre grupy, jak nielegalni imigranci, mogą zostać wydaleni z jakiegoś kraju lub nawet z kontynentu europejskiego to innych Muzułmanów, którzy posiadają obywatelstwo europejskie lub przeszli na Islam po prostu wydalić się nie da. Jest to niemożliwe z punktu widzenia z prawnego punktu widzenia i niemożliwe z praktycznego punktu widzenia (wydalić - dokąd i jak?).



Pracowałem w ośrodkach dla uchodźców w Szwajcarii (jako tłumacz) oraz pracowałem jako analityk dla szwajcarskiego Sztabu Generalnego, dla którego problem uchodźców był sprawą najwyższej wagi i mogę was zapewnić, że ktokolwiek wie jak funkcjonuje system rozumie także, ze większość tych imigrantów jest tu po to, żeby pozostać, także fałszywi uchodźcy polityczni, którzy w rzeczywistości są imigrantami ekonomicznymi a nie uchodźcami politycznymi (jest ich ok.99% wśród "uchodźców politycznych").

W najlepszym razie UE mogłaby, teoretycznie i przy ogromnym wysiłku, zamknąć własne granice przed następnymi imigrantami. Nie jest to prawdopodobne ale przynajmniej możliwe. Lecz masowe deportacje po prostu nie są żadną opcją.

Trzecie, Muzułmanie, którzy są już w Europie będą się nieuchronnie wspinać po drabinie społecznej nawet jeśli obecnie znajdują się na jej samym dole. Wielu z nich to ludzie młodzi, którzy stawili czoła trudnościom, którym większość Europejczyków nie stawiłaby czoła. Ich więzy rodzinne, plemienne, etniczne i religijne są dużo silniejsze niż te, które można zaobserwować w "nowoczesnej" rodzinie europejskiej.

Ostatnie i nie mniej ważne - ich parcie socjalne jest dużo silniejsze. Tak, że jeśli nawet obecne pokolenie jest słabo wykształcone i nie zintegrowane ze społeczeństwem europejskim to następne już będzie. Jeśli widzicie irakijskie kobiety myjące podłogi w waszym szpitalu to pamiętajcie, że za dziesięć lub trochę więcej lat ich córki będą pracowały w tym samym szpitalu lecz już jako lekarki. Innymi słowy potencjał socjalny środowisk muzułmańskich nieuchronnie wzrośnie.



Czy to oznacza, że UE stanie się terytorium okupowanym przez ISIS, gdzie wszystkie kobiety będą musiały nosić burki i będą gwałcone, wszyscy mężczyźni będą musieli nawrócić się na Islam lub zostaną zabici? Czy w każdym państwie powstaną targi niewolników, zostanie wprowadzone prawo szariatu a homoseksualiści zostaną skazani na śmierć? Oczywiście, że nie!

Taka jest głupia karykatura Islamu stworzona i promowana przez 1% anglo-syjonistów, którzy zarządzają Imperium i starają się w sztuczny sposób stworzyć konflikt cywilizacji, który pozwoliłby pozostać im u władzy i kontynuować pociąganie sznurków zza kurtyny.

Pierwsza sprawa, w najbliższej przyszłości Muzułmanie w Europie pozostaną mniejszością dość niewielką. Lecz, i tu rzecz jeszcze ważniejsza, typ "Islamu wg ISIS w stylu hollywoodskim", który opisałem wyżej nie jest typem Islamu, w którym ogromna większość Muzułmanów chce żyć. Faktycznie, większość z nich uciekła z własnego kraju, żeby uniknąć życia w "kalifacie" Takfirystycznym. Moglibyście mnie spytać oczywiście o tych wahabistycznych pomyleńców, którzy zabili już wielu Europejczyków z okrzykiem "Allahu Akbar" na ustach. Czy to są naiwni przedstawiciele ISIS?

No, to jest skomplikowany problem. Przykładowo - czy nie zauważyliście, że większość tych tzw. szaleńców "islamskich" miała silne związki z europejskim służbami specjalnymi? Że niektórzy z nich podróżowało także do Izraela? Nie wydaje się wam dziwne, że ich ataki są powiązane zawsze w jakiś sposób z ważnymi wydarzeniami politycznymi w Europie? Jestem przekonany, że większość tych zamachów to były operacje false flag w stylu Gladio, przeprowadzone przez służby specjalne UE lub USA.

Jestem skłonny się zgodzić z tym, że istnieją w Europie prawdziwi i niebezpieczni przedstawiciele ISIS/Al-Qaida. Tak, stanowią realne zagrożenie ale w odróżnieniu od ogromnej większości uchodźców osoby te gwałcą europejskie prawa i mogą być przeciwko nim podjęte kroki prawne. Teoretycznie Europa mogłaby przywrócić nawet karę śmierci za terroryzm czy nawet za wspieranie terroryzmu. Wiem, nic takiego nie nastąpi z dnia na dzień lecz liczy się, że to zależy od decyzji politycznej, od woli politycznej Europejczyków. Tak nie jest w przypadku masowych ekstradycji, które są niemożliwe niezależnie od jakiejkolwiek woli politycznej.

Czy może się zdarzyć jakieś rozruchy lub wręcz wojna domowa w Europie? Tak, ale tylko wtedy jeśli rządy będą miały w tym interes i pozwolą by to się wydarzyło lub same stworzą taką sytuację. Jeśli więc Islam jako taki i Muzułmanie nie mogą zostać wyrzuceni z Europy to narody europejskie mogą stawić czoła tej sytuacji pod warunkiem, że istnieje wola polityczna by to zrobić.



Obecnie europejska klasa polityczna dzieli się na dwa bieguny, tak samo błędne: - tych, którzy myślą, że jakakolwiek krytyka Muzułmanów jest "islamofobią" i  tych, którzy myślą, że wszyscy Muzułmanie są źli, źli, źli, źli. Te stanowiska są bardzo prymitywne i fundamentalnie błędne. Poza tym obydwie opcje są skazane na to, że uniemożliwią osiągnięcie jakiegokolwiek rezultatu. Na dzień dzisiejszy wielu Europejczyków i Amerykanów wydają się być zablokowani w tym fałszywym wyborze. Rzeczywistość jednak, prędzej czy później ich dopadnie, nie ważne ilu czasu będzie na to potrzeba i zrozumieją, że nie istnieje coś takiego jak jeden jedyny "Islam" czy jeden jedyny typ "Muzułmanina".

Prawda jest taka, że świat Islamu jest ekstremalnie zróżnicowany i że wszystkie komponenty niezbędne do całkowitego wyeliminowania Takfiristów (to ci z ISIS, Al-Qaidy, al-Nusra i wielu innych wahhabickich, salafickich grup) znaleźć można jedynie w samym Islamie. Pozwólcie mi zilustrować moje rozumowanie na przykładzie różnic między Rosją a UE w tej materii.

W odróżnieniu od UE Rosja ma jeden rząd centralny i to dość mocny. Służby bezpieczeństwa Rosji należą do najlepszych na świecie, podobnie jak armia. Rosja nie cierpi na chorobę poprawności politycznej - w Rosji całkowicie akceptowalne jest określanie terroryzmu islamskiego w kategoriach jak najbardziej stanowczych. Putin faktycznie powiedział, że będzie "zabijał terrorystów nawet w wychodku, jeśli będzie to konieczne". I Rosjanie dokładnie tak zrobili - zabili każdego, pojedynczego, wahhabickiego lidera czeczeńskiego i ogłosili to z dumą. Zasadnicza różnica polega na tym, że Putin i społeczeństwo rosyjskie miało wolę polityczną by powstrzymać siłą wahabickie, sponsorowane przez USA i Arabię Saudyjską zamieszki w Czeczeni dążące do ustanowienia "kalifatu kaukaskiego". Nawet jeśli oznaczało to uczynienie z Czeczeni sterty dymiących gruzów.

Jednocześnie jednak Putin czynił ogromne wysiłki by wspomagać społeczność muzułmańską w Rosji. Nie tylko wybudował ogromny, piękny meczet w Moskwie, przedsięwziął także bardzo ważny program wsparcia dla tradycyjnego Islamu w Rosji (podobnie jak uczynił to w stosunku do Kościoła Prawosławnego). W przypadku samej Czeczenii, Putin uczynił Ramzana Kadyrowa coś w rodzaju "politycznego syna" i dał Czeczenom jak najdalej idącą autonomię, przede wszystkim w sprawach religii. Tak więc Putin jest anty-muzułmański czy pro- muzułmański?

Ani jedno ani drugie. Putin zrozumiał jedną prostą rzecz, która umyka zachodnim politykom: Rosjanie są bardzo dobrzy w zabijaniu Takfiristów lecz tylko Muzułmanie mogą zabić Takfirizm. Zagrożeniem nigdy nie był Islam. Zagrożeniem jest Takfirizm. Oto jak Wikipedia definiuje pojęcie "Takfir' - w prawie islamskim, takfir albo takfeer odnosi się do praktyki ekskomuniki, Muzułmanin, który określa innego Muzułmanina "kafir" (niewierny). Przeczytajcie to jeszcze raz uważnie - praktyka uznania "innego Muzułmanina".

Tak więc kluczem do zrozumienia fenomenu Takfiristów jest to, że wszyscy ci, którzy nie podzielają ich wersji Islamu nie są nawet Muzułmanami. Co według was myślą inni Muzułmanie o samych Takfiristach? Określenie "takfir" jeśli użyte w sposób poprawny nie jest niczym nagannym, jest wręcz niezbędne w dyskursie teologicznym. "Takifirizm" w błędnym ujęciu to przede wszystkim mentalność. Karabiny nie mogą pokonać mentalności i Rosjanie o tym wiedzą.



Jest wiele filmików na YouTube (wszystkie niestety po rosyjsku) przedstawiające czeczeńskiego lidera Ramzana Kadyrowa, który po przybyciu na miejsce jakiejś potyczki z ekstremistami wahabickimi zamiast wydać rozkaz zabicia wdaje się z terrorystami w dyskusje teologiczne o Islamie. Pyta ich - " tak więc uważacie, że jesteście Muzułmanami a my nimi nie jesteśmy?" Lub - "Dlaczego według was nasze społeczeństwo nie jest muzułmańskie?", "jeśli zdołacie znaleźć choć jeden cytat z Koranu, który wykaże, że to co robię nie jest islamskie to natychmiast przestanę to robić". Nie zawsze funkcjonuje, niektórzy odmawiają poddania się i zostają natychmiast zabici (w Czeczeni istnieje zero tolerancji dla wahabizmu) Często jednak udaje się, terroryści oddają broń i w specjalnych więzieniach przechodzą proces "resocjalizacji" prowadzony przez odpowiednich imamów. I bardzo często ci młodzi ludzie po opuszczeni więzienia wstępują na ochotnika do czeczeńskich sił bezpieczeństwa!

Zadam wam pytanie - czy ortodoksyjny Chrześcijanin lub agnostyk mógłby osiągnąć podobne rezultaty? oczywiście nigdy. Dlatego siły bezpieczeństwa nie-muzułmańskie, mimo, ze są obecne w Czeczeni i okolicach zostają zawsze w odwodzie na wypadek większych problemów. Podstawowy obowiązek patrolowania Czeczenii powierzony jest samym Czeczenom. Odpowiednie siły są w rezerwie lecz prawdziwa bitwa nie jest prowadzona przy użyciu broni, walczy się na idee i tak jak mówił wielokrotnie Putin - tylko prawdziwy Islam może pokonać Takfirizm.



Obecnie większość zachodnich polityków tego nie rozumie lub nawet jeśli rozumie to obawia się powiedzieć to głośno. Prędzej czy później muszą jednak dojść do takich wniosków i kiedy już to się stanie zdadzą sobie sprawę, że Islam i Muzułmani, którzy go praktykują nie będą nigdy wrogami. Wrogiem jest relatywnie mała sekta para-islamskich szaleńców, która powstała w XIII wieku i przez cały czas pozostawała na marginesie świata islamskiego aż do momentu gdy otrzymała ogromny impuls i wsparcie od Arabii Saudyjskiej i następnie CIA. W ten sposób Takfiriści stali się narzędziem anglo-syjonistycznego imperium, są zarazą która jest napuszczana na każdy kraj, który zdecydował się odrzucić dominację Imperium. Poza tym są przede wszystkim zagrożeniem dla wszystkich innych odłamów Islamu, czy to Sunnitów czy Szyitów. (...)



Meczety pozostaną w Europie i głupcami są ci, którzy nie znając historii uważają ten fakt za koniec własnej cywilizacji a także ci, którzy nie rozumiejąc procesu niepotrzebnie opóźniają ewentualne pokonanie Takfirizmu w Europie i poz nią. Ci którzy zrozumieją dynamikę zdarzeń ujrzą to jako coś całkiem innego - wspaniałą możliwość odrodzenia i fantastyczną szansę rzeczywistego pokonania Takfirizmu we własnej ojczyźnie i gdziekolwiek indziej. Obecnie to Rosja Putina jest przykładem jak to zrobić. Lecz Zachód jest zbyt zajęty demonizowaniem wszystkiego co jest "Putinem" i wspieraniem wszystkiego co jest rusofobiczne, jak np. nazistów w Kijowie. Może jednak jakieś następne pokolenie europejskich polityków to zrobi.

thesaker.is/the-future-of-islam-in-western-europe/

Tłum. J.R

Źródło: http://spiritolibero.neon24.pl/post/138409,przyszlosc-islamu-w-europie-zachodniej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

komentarze